7/12/2011

ready to start.

Czas na ostatni post przed miesięczną nieobecnością. Trzeba przecież w końcu wyjechać na wakacje ;) Mam nadzieję, że moje plany "artystyczne" nie spalą na panewce i że będę mogła po powrocie zapchać tu trochę miejsca, więc wish me luck.
Dziś krążenie wokół klimatu zaprezentowanego ostatnio. Tak z braku laku. Miało być ambitniej, ale ostatecznie mi się nie chciało. Zdarza się.

 Groszek jak storczyk.
Wiśniowe hipnotyzowanie Tiny.
A w tym czasie, w zupełnie innym domu, pewien Kocurro aka Kleks szuka idealnych miejscówek do spania...
Dywan okazał się ciut za twardy, ale od czego jest ludzki fotel!

To by było na tyle. Takie przynudzanko, żeby coś było. No, ale niech będzie. W sierpniu wrócę z czymś ciekawszym. Oby.

7/07/2011

over the hills and far away.

Ostatnie dni były bombowe, w przeciwieństwie do tych przed nimi, ale nie były one złe, tylko nie tak intensywne. Chwilowa zmiana otoczenia była standardowym zbawieniem. Mam brzuch wypchany ciastem bananowym, a głowę nowymi wspomnieniami. Szkoda, że już po.

100% ogrodowej amatorszczyzny, tym razem na góralską nutę. Hej!